sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 59

             

          Podkład


                 Przede mną stał dom z wielką kokardą przyczepioną na dachu. To nie był dom, to była jakaś willa.  Spojrzałam wymownie na Justina, a on cały czas się uśmiechał. Wyplątałam się z jego rąk i zaczęłam  piszczeć i skakać jak taka nastolatka. Nie mogłam uwierzyć, że kupił ten dom specjalnie dla nas. To był nasz dom. Co oznaczało, że będziemy mieli swoje własne cztery kąty. Czasami zastanawiam się czy to dzieję się naprawdę, czy jestem w jakiejś komedii romantycznej. W końcu takie rzeczy to są tylko w filmach. Gdy już się uspokoiłam swoje podekscytowanie w miarę możliwości, przytuliłam się do Justina i powiedziałam:
-Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś. To jest naprawdę nasz własny wspólny dom?  Będziemy tutaj mieszkać? Dziękuję za taką  ogromną niespodziankę. Tylko czy twój tata nie będzie teraz smutny z powody naszej wyprowadzki po niecałych dwóch dniach mieszkania u niego 
- Mel, spokojnie on mi o tym powiedział, że ta nieruchomość jest na sprzedaż. Przyjechałam tutaj z samego rana, obejrzałem i od razu kupiłem. Potem zamówiłem meble, które z fachowcami poustawialiśmy no i niespodzianka gotowa. Od dzisiaj zaczynamy nowy etap, a to jeszcze nie koniec niespodzianek na dzisiaj.
- Jesteś niewiarygodny, każda dziewczyna oddałaby wiele za takiego chłopaka, jestem taką szczęściarą. Zaczynam się bać kolejnej niespodzianki, bo chyba nic nie przebije tej teraz.
- Nie byłbym tego taki pewien. Wejdźmy lepiej do środka i obejrzyjmy nasz dom.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że to jest NASZ dom.
- No to w końcu uwierz.
            Doszliśmy razem trzymając się za ręce pod drzwi. Nagle straciłam grunt pod nogami i znalazłam się w ramionach Justina, który wniósł mnie do nowego domu. Po przekroczeniu progu mieszkania postawił mnie z powrotem na ziemię. Zdjęliśmy buty i Justin zaczął mi pokazywać jak nasz dom wygląda od środka. Nie wiem jak on to zrobił w ciągu połowy dnia, dom był  czysty, wszystkie meble, dekoracje, akcesoria poukładane były jak w jakimś katalogu. Dom w wewnątrz był bardzo ogromny, dosłownie pomieściłyby się w nim przynajmniej cztery rodziny. Pełno sypialni, pokoi gościnnych, pokój gier, małe domowe kino, siłownia, kryty basen, sauna, 3 łazienki, mała sala gimnastyczna. Po prostu jedna, wielka, ogromna, nowoczesna willa. Byłam w ogromnym szoku. Nigdy nie marzyłam o takich luksusach jak z amerykańskich seriali. Jedyne o czym marzyłam to założyć wspaniałą, kochającą się rodzinę z małym, ale własnym domkiem z ogrodem. To przerosło moje największe oczekiwania, w tym momencie cała zbladłam  i mój uśmiech znikł z twarzy. Justin cały zaniepokojony zapytał:
-Kochanie czy wszystko w porządku? Coś nie tak zrobiłem? Nie podoba się, jeżeli tak to mogę kupić nam inny dom i sama go wybierzesz i dobierzesz meble. Proszę, Melody odpowiedz mi.
         Nastąpiła pomiędzy nami ogromna cisza, ja nie potrafiłam się odezwać tylko zaczęłam płakać jak małe dziecko. Justin cały przerażony, przytulił mnie natychmiast do siebie. Zaczął głaskać mnie po głowie i plecach w celu uspokojenia mnie. Wzięłam głęboki wdech, po czym powiedziałam:
- To wszystko jest piękne, nie musisz nic zmieniać. Po prostu chodzi o to, że to jest jak jeden, wymarzony sen. Zastanawiam się czy w ogóle na to zasługuje. Przeze mnie masz różne problemy, a ja wciąż  zostaję obdarzana przez ciebie takimi ogromnymi prezentami. To jest naprawdę zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
- Możesz przestać w końcu mi  mówić, że wszystko przez ciebie. To są moje wybory,  nikogo więcej. To ja cię kocham, nie moja mama, mój tata, twoi rodzice czy ktokolwiek inny. To ty powodujesz uśmiech na mojej twarzy, to ty jesteś powodem, dla którego chcę się budzić każdego dnia, to ty sprawiasz, że przy tobie mogę być kimś kim naprawdę jestem i nie muszę nikogo udawać.  Kocham cię i przyrzekam, że nigdy nie przestanę.
       Po tych słowach Justin podniósł mój podbródek, żebym spojrzałam mu w oczy, po czym zbliżył swoją twarz do mojej i  połączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Gdy oderwaliśmy się od siebie spojrzeliśmy sobie prosto w oczy, Justin swoim opuszkiem palca otarł łzy z moich policzków, po czym powiedział :
-Ktoś tutaj ukradł mój full cap z szafy?
-Dopiero teraz zauważyłeś?
-No właśnie tak, w sensie był mi on skądś znajomy, ale nie wiedziałem skąd.
-Masz po prostu za dużo ubrań i to jeszcze więcej niż jakakolwiek dziewczyna.
-Czy ty mnie właśnie obraziłaś?
-Nie obraziłam cię, stwierdziłam fakt.
-Tym razem ci odpuszczę. Czy chciałabyś iść dzisiaj do kina? 
-Jasne, że tak, a na jaki film pójdziemy?
- Dowiedziałem się dzisiaj, że leci maraton z moimi filmami to znaczy z Never Say Never i Believe, będą tam moi fani.
- Chcesz, żeby rozerwali mnie i ciebie na strzępy?
- One wiedzą że tam będę, mamy miejsca w ostatnim rzędzie po środku, a obok nas będą siedzieć moi ochroniarze. 
- Zgadzam się, w końcu to są twoi Beliebers musisz o nich dbać, dzięki nim spełniły się twoje marzenia. 
- No to choć, bo zostało nam trochę mało czasu do rozpoczęcia seansu.
            Wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do samochodu Justina i odjechaliśmy w stronę Toronto, bo tam miał się odbyć seans. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, przed centrum handlowym było pełno paparazzi, na zarezerwowanym miejscu parkingowym czekali już na nas ochroniarze. Po zmaganiu się z tłumami w końcu znaleźliśmy się w sali. W szybkim tempie cała sala została zapełniona. Justin się na mnie spojrzał z wielkim uśmiechem na twarzy, który mu natychmiast oznajmiłam, potem położyłam mu głowę na ramieniu i zaczęliśmy oglądać seans. W połowie Justin stwierdził, że musi wyjść do toalety, gdyż wypił za dużo coli, razem z ochraniarzem opuścili sale, a ja zostałam z Kennym, którego traktowałam jak mojego wujka pomimo, iż był również jednym z prywatnych bodyguardów Justina. "Never Say Never" się skończyło, pojawiły się napisy końcowe, za chwilę miała zacząć się ekranizacja drugiego filmu. Wszyscy czekali z niecierpliwością na "Believe", mijało coraz więcej czasu, a ekran był cały czarny, plus nie było nadal mojego chłopaka obok. Zaczęłam się bać, czy może się coś stało. Chciałam już wstać i to sprawdzić, gdy na ekranie ukazał się Justin w dzisiejszych ubraniach. Coś mi tu nie pasowało. Justin uśmiechnął się i zaczął mówić:
- Cześć wszystkim! Przepraszam za chwilową przerwę, ale  chcę teraz wykonać moją dzisiejszą drugą niespodziankę dla was i dla mojej dziewczyny. Pierwszą wiadomością jest, iż wracam na rynek muzyczny, kończę moje tak zwane wakacje. W przyszłym miesiącu wyjdzie nowa płyta i zacznę nową trasę koncertową. Także znowu się zobaczymy na różnych arenach na świecie, a teraz druga wiadomość. Chciałbym powiedzieć wam, iż czuję, że znalazłem tą jedyną. To ona powoduję uśmiech na mojej twarzy. To dzięki niej decyduję się na powrót do branży muzycznej. To ona sprawia, że mój każdy dzień staję się piękniejszy oraz lepszy od poprzedniego. Mogę powiedzieć, że to nie jest żadna ustawka, czy też chwilowe zauroczenie. To jest naprawdę prawdziwe uczucie. Dlatego chciałbym, zrobić to co mam zamiar zrobić z moją kochaną rodziną wami moi Beliebers. Melody Tucher, czy chciałabyś zostać moją żoną ?


****************************
W końcu udało mi się napisać rozdział. Nie jestem z niego, aż tak mocno zadowolona, ale nie mogłam nic lepszego wymyślić. Chciałabym was powiadomić, że zaczynam pracę nad nowym opowiadaniem, ale to wcale nie oznacza, że zostawię Young Blooda. To dzięki niemu mam was oraz  to on spowodował, że zaczęłam pisać. Przepraszam was, że musieliście czekać od wakacji na nowy rozdział. Z całego mojego serducha was przepraszam. Mam nadzieję, że teraz się naprawdę poprawię i zacznę więcej pisać. Liczę na wasze szczere komentarze co do tego rozdziału i widzimy się w następnym : )