niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 30

Rozdział dedykowany : @Sailin :) Dziękuję, dziękuję. Za wszystko! Że jesteś ze mną tutaj od początku i w ogóle :) Nie wiem jak ci dziękować :)
    
   
              Gdy już znalazłam się toalecie, spojrzałam w lustro i zaczęłam się zastanawiać. Dlaczego Justin wybrał mnie, a nie inną z miliona innych dziewczyn? Czy ten związek będzie trwał długo, czy zakończy się po paru tygodniach? Nie  znam odpowiedzi na te pytania jak i na wiele innych. Proszę jedynie, żeby zostało tak jak jest. Gdy tak wpatrywałam się w swoje odbicie. Nagle poczułam czyjeś ręcę na moich biodrach. Gwałtownie odwróciłam głowę sprawdzić, kim jest  ta osoba.

- Justin! Wiesz jak się przestraszyłam!-  krzyknęłam.

- Ciii, nie krzycz. Pobudzisz wszystkich. 
- Po co tu przyszedłeś?
-Tęskniłeeem.
-Tsa jasne.  
- A co nie mogę?
- Nie, nie możesz.
- Założymy się?
Nawet nie miałam czasu na odpowiedź, bo zaczął mnie całować. Po chwili swoim językiem wędrował po moim podniebieniu. Nie powiem, że  to mi się nie podobało. Te francuskie pocałunki są całkiem, całkiem. Posadził mnie na stolik, który stał obok umywalki. Cały czas nie odrywając naszych ust. Byłam cała podniecona. Co on ze mną wyprawia? Nigdy tak się nie zachowywałam. Nagle zaczął rozpinać mój kardigan. Po chwili nie miałam go już na sobie. Zaczął dobierać się do moich spodni. Na chwile oderwałam się od niego i powiedziałam:
- Juuustin. Proszę cię, przestań.
- Co ci znowu nie pasuje? – odpowiedział z lekka wkurzony.
- Jesteśmy w łazience na pokładzie samolotu?
- No i co z tego. Nie możesz czasami przestać  się martwić gdzie jesteś.
- A jak ktoś nas nakryje?
- Przestań się martwić – odpowiedział i znowu mnie pocałował.
No cóż może ma rację. Za bardzo się przejmuje. Teraz ja przejęłam inicjatywę. Cały czas siedząc na stoliku zaczęłam mu odpinać pasek. Po chwili nie miał już na sobie spodni. Nie był mi dłużny. Pierw się ze mną droczył. Rozwiązał mi jeden z trampków i zdjął jak prawdziwej księżniczce, potem zrobił to samo z drugim. Gdy zdjął już mi obuwie, dobrał się do guzików od spodni. Powoli je odpinał. Za jednym  odpiętym całował mnie w usta. Skończył  odpinać guziki, więc podniósł moją pupę w celu ściągnięcie spodni. Rozprawił się z tym niesamowicie  szybko. Właściwie nawet nie zauważyłam kiedy to zrobił.  Potem znowu zaczął mnie namiętnie całować. Zszedł niżej. Przyssał się do mojej szyi.  Ja tymczasem uwolniłam jego przyjaciela. Bakłażan na wolności.  Justin zaczął się śmiać po nosem. Szybkim ruchem pozbył się moich majtek.
- Justin, masz gumki?
- Tak już. 
    Podszedł szybko do spodni  i wyciągnął z  tylnej kieszeni. Rozpakował i nałożył na swojego przyjaciela. Nawet nie pytam, skąd prezerwatywy znalazły się w jego kieszeni. W dodatku tylniej. Chyba już coś mu chodziło po głowie. Podbiegł do mnie i zaczął namiętnie całować. Moje dłonie wędrowały po jego włosach, za to jego jeździły mi po plecach. Nogi owinęłam wokół jego bioder. Nawet się nie obejrzałam, a już wszedł we mnie. Robił na początku to bardzo powoli i ostrożnie. Nie chciał mi zrobić krzywdy, lecz moje podążanie było większe. Oderwałam się na chwilę od jego ust, swoje usta przeniosłam obok jego ucha. Wyszeptałam mu, żeby robił to mocniej i żeby się nie martwił. Po czym ugryzłam go w płatek ucha co go jeszcze bardziej podnieciło. Zaczął robić to bardziej zachłannie  i gwałtownie. Poruszał  się w przód i w tył. Coraz szybciej. Chciałam się już drzeć, lecz Justin spojrzał na mnie stanowczo. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Oderwaliśmy się od siebie gwałtownie. Justin szybkim ruchem wyszedł ze mnie. Aż cicho wyjąkałam :
- Aauuu !
- Przepraszam – szepnął Justin .
 Znowu ktoś zapukał, postanowiłam się odezwać :
- Przepraszam, ale jest zajęte.
- Muszę szybko skorzystać z toalety.
- Dobrze to proszę iść na miejsce, a ja zaraz wyjdę dobrze?
- Yhhh no dobrze.
   Usłyszeliśmy oddalające się kroki. Odetchnęliśmy z ulgą. Oprzytomnieliśmy i zaczęliśmy się ubierać. Został mi tylko sweterek. Kurde, gdzie on się podział?   Justin stał z boku i mnie obserwował ze swoim szyderczym uśmiechem.
- Może byś mi pomógł lub powiedział  gdzie jest mój  sweterek ? – zapytałam.
- Wiem  gdzie jest, ale powiem za nagrodę - wskazał swój policzek.
- Nie dostałeś nagrody? Przed chwilą uprawialiśmy seks w łazience i to w dodatku w samolocie.
- No dobra, dobra. Masz – rzucił we mnie swetrem.
       Podeszłam do lustra i poprawiłam włosy, które były w lekkim nie ładzie. Postanowiłam je spiąć, ale zobaczyłam różowy ślad na szyi. Malinka.
- Juuustin! Przez ciebie nie mogę spiąć włosów. Jak ja będę wyglądać z tą malinką?
- Oj tam, oj tam. Chodźmy już lepiej, bo zaraz przyjdzie ten ktoś i nie będzie wesoło. Włosy zostaw rozpuszczone. – chwycił mnie za rękę i wyprowadził z łazienki.
 Nadal praktycznie wszyscy spali. Stewardesy cały czas nas obserwowały. Czułam, że się rumienię. Zajęliśmy z Justinem z  powrotem te same miejsca. Długo się do siebie nie odzywaliśmy.   On cały czas mnie obserwował, aż w końcu postanowił przerwać tę ciszę:
- Kochanie, jesteś na mnie zła za to co stało się w łazience?
- Przestań, nie jestem zła.
-Na pewno?
- Tak na pewno. Po prostu, dziwnie się czuję. Te stewardesy mogły się zorientować co my tam robiliśmy.
- Nawet, jeśli to nie ich sprawa.  Wiedz, że cię kocham  i nie obchodzą mnie inni.
- No dobrze. Chodźmy spać, bo jeszcze 7 godzin lotu. Ja czuję się strasznie wyczerpana sam wiesz po czym.
- No dobra. Rozumiem cię. Muszę przyznać jesteś wspaniała w tych sprawach.
- Nie to co Selena?
- Znowu zaczynasz?
- Tylko żartowałam.
      Cmoknęłam go w policzek  i położyłam głowę na jego ramieniu. Poczułam woń jego perfum, która wdarła się do moich nozdrzy. Długo tak nie leżałam, bo w swoją krainę porwał mnie Morfeusz.  

*******************************************************
 Chciałam skończyć ten rozdział na przybyciu na Karaiby, ale stwierdziłam, że wyszedł by za długi. Na razie jak widzicie jest tak jak jest. Był seks, są czułe słówka, trochę napięcia. Wiem, że niektóre nie lubią takich wątków, a niektóre za to uwielbiają. Każdemu nie dogodzę. Dziękuję za wszystko. Jeżeli chcecie wywołać u mnie wielki smile na twarzy proszę dodawajcie komentarze. Nie wierzę, że to już 30 rozdział. Tak daleko doszłam.  Myślałam, że skończę to wcześniej, lecz na razie zżyłam się z tym blogiem i nie potrafię tego zrobić . Kocham was ! #muchlove !! 

                                                                                                    #swag and #epic

Rozdział 29

Rozdział dedykowany : @annsolita :) Dziękuję, za to że to czytasz :D Za reklamę na twoim twitcamie:) Oraz za te ciepłe słowa.
   

    
               Obudziły mnie wpadające promienie słońca. Zapomniałam zasłonić okna.  No cóż teraz już nie zasnę. Nie zostaje nic innego jak się ogarnąć. Usiadłam na łóżku  i sięgnęłam po telefon. Na wyświetlaczu były 2 nieodebrane wiadomości. 1 od Justina: " Olewasz mnie? Oj będzie kara. hahah  - Justin ", 2 od mamy: "Cześć  córeczko :) Słyszałam, że się dobrze bawisz. Dzisiaj wyjeżdżasz na te Karaiby? Temu chłopakowi naprawdę na tobie zależy. Gadał z twoim ojcem przez 2 godziny i go udobruchał! Odezwij się jak będziecie już na miejscu – mama".  No tak dzisiaj Karaiby. Nie mogę  się już doczekać. Cały czas ciekawi  mnie jakie atrakcje przygotowała nasza gwiazdka. W końcu plaża, słońce, baseny i wiele wspaniałych rzeczy. Tym razem postaram się spędzić  w dzień więcej czasu z  Sam. Jak już obiecałam jej i sobie. Justin się nie obrazi. Właściwie nie wiem czy będzie ktoś tam jeszcze. Bo gdy się o to pytałam, unikał odpowiedzi. Pewnie coś szykuje.  Czy on zawsze musi sprawiać, że aż tak się nie cierpliwie.  Musiałam tylko odpisać mamie, bo by mnie zabiła, iż się nie odzywam. Treść sms-a była krótka i opisywała moje podekscytowanie i  podziękowanie. Gdy już  wysłałam mogłam być  spokojna. Justin nie musi dostawać odpowiedzi  na każdą jego wiadomość. W końcu  jest w tym samym hotelu i kilka pokoi dalej. Odłożyłam telefon z powrotem na stolik, wzięłam do ręki przygotowane rzeczy na dzisiaj i udałam się do łazienki, która była wolna.  Ubrałam się w normalne jasno niebieskie dżinsy, do tego biały top na ramiączkach, a na niego granatowy kardigan. Na podróż wybrałam wygodne buty   to znaczy białe trampki. Dzisiaj postanowiłam na małą odmianę. Moje niesforne loczki przemieniły się w proste jak druty włosy. Sięgały mi one do połowy pleców. To się Justin zdziwi. Zostawiłam je rozpuszczone, bo tak wyglądały bardziej seksownie. Umyłam zęby  i oczywiście standardowo pomalowałam rzęsy. Gdy wyszłam z łazienki  dziewczyną, które już krzątały się po pokoju opadły szczęki. Ja widząc ich miny, obkręciłam się wokół własnej osi.
- Melody coś ty zrobiła z tymi swoimi loczkami? –odparła Norah.
- Nic, tylko potraktowałam je prostownicą. Bardziej niż zwykle, a jak podoba się ? – odpowiedziałam.
- Jenny wyglądasz ślicznie. Justinowi pewnie stanie jak cię taką zobaczy – zaczęła się śmiać Sam.
-Oj tam przesadzasz. Zwolniłam łazienkę, więc jedna z was może już iść. Ja natomiast muszę coś załatwić.
     Wzięłam tylko telefon, który wsadziłam do kieszeni spodni i wyszłam z pokoju. Postanowiłam wydusić informacje od Justina  oraz dowiedzieć  się  o której dokładnie mam być gotowa. Gdy stałam już tak pod jego pokojem, grzecznie zapukałam  do drzwi. Chwilę poczekałam  i otworzył mi je  Justin, miał na sobie tylko czarne rurki, z których wystawały czerwone gatki. Gdy patrzałam tak na jego gołą klatę robiło mi się gorąco. Dobra muszę się opanować!
- Cześć  panie obrażaski! Słuchaj wpadłam, bo mam do ciebie kilka pyta.
- yyyy...
- Może byś tak mnie wpuścił do środka?
- A tak sorka. Wyglądasz tak  inaczej. Jeju ...
- Dobrze Justin ogar. To tylko wyprostowane włosy.
- Bardzo śmieszne. Jak się widzi taką dziewczyną  to niestety zapomina się o całej reszcie.
-Haha oj tam, oj tam.
- Dobrze, że nie ubrałem koszulki, bo bym musiał ją zdjąć. Rozgość się, a ja na chwilę pójdę do łazienki.
- Nie  ma sprawy.
             Nie czekając  dłużej wskoczyłam na jego łóżko. To nie fair jego było miększe i miało lepszą pościel. No tak wiadomo gwiazdy mają lepiej od takich szarych ludzi jak ja. Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Był bardziej przestronniejszy, na ścianie wisiałam wielka plazma, a obok  na półce pełno filmów na dvd. Jego walizki leżały na ziemi, gotowe już do wyjazdu. Na półce leżał  telefon, a co mi tam. Wzięłam go do ręki. No tak na tapecie zdjęcie  nas razem. Awww jaki on słodki. Nie jestem wścibska, więc odłożyłam go z powrotem na miejsce. Gdy znalazł się już na szafce, przyszedł sms od ....No  oczywiście od świetnej i doskonałej pani Gomez. Powiedziałam stanowcze nie i nie odczytałam go. Nie mam zamiaru niczego psuć przez jeden sms od niej. Jakby coś się działo Justin by mnie o tym poinformował. Dobra dość, wróciłam do swojej pozycji co wcześniej. Poczekałam jeszcze 2 minuty i  z łazienki wyszedł cały odświerzony mój kochany chłopak. Niestety był już w całości ubrany. Miał na sobie inne spodnie. Zmienił je na brązowe. Jego klatę okrywała czarna koszulka z krótkim rękawem, a na to miał założoną  dżinsowy bezrękawnik. Wyglądał bosko. Jeszcze w dodatku ten mój ukochany bałagan na włosach. Boję się tego wypadu, że któraś z dziewczyn mi go poderwie. Trzeba będzie tępić konkurencje, ale oczywiście dla fanów będzie musiał znaleźć zawsze czas. Nie ma innej opcji.
- Teraz to mi zabrało dech w piersiach  – jako pierwsza się odezwałam.
- Wiadomka. W końcu Justin Bieber przed tobą stoi. W dodatku ma na ciebie taką ochotę, że nie masz pojęcia – zaczął się coraz bardziej do mnie zbliżać.
- O nie! Jest rano. Co nie oznacza, że również nie mam ochoty, ale nie!
- Właściwie to już jest południe kochanie – zaczął poruszać śmiesznie brwiami.
- To ci nic nie da. Powiedz mi lepiej o której mam być gotowa?
- Gotowa na co? – no i znów zaczął śmiesznie poruszać brwiami w górę i w dół.
- A tobie tylko jedno w głowie. Chodzi mi o to o której jedziemy na lotnisko?
- Aaaa o 18 bądź gotowa z Sam.  Przyjdę po was i zniosę wasze walizki. Zapakujemy się do  taksówki i kierunek lotnisko. Wyjątkowo pojedziemy zapełnionym samolotem pełnym obcych ludzi.
- Okeeey. To ty nigdy nie leciałeś normalnie z normalnymi ludźmi samolotem?
- Pomyślmy  jak byłem mały to zbytnio nie latałem tymi pojazdami, a potem byłem już sławny. Odpowiedź brzmi nie.
- Uuu.. To czemu teraz robisz wyjątek?
 - Ponieważ ty mnie tak zmieniasz? Nie jestem już takim dupkiem jak byłem.
- Dupkiem mówisz?
- Dobra nie ważne. Idziemy na śniadanie?
- Właściwie to obiad, a nie możemy zjeść  tutaj? To łóżko jest takie wygodne
- Czy ty mnie prowokujesz?
- Wydaję ci się.
- Nie martw się. Jeżeli mnie sprawdzasz to się nie dam.  No to co panienka sobie by zjadła?
- Mam ochotę na chińszczyzne.
- Dobra już dzwonię.
          Justin podszedł do stolika chwycił telefon i jego mina nie mówiła nic dobrego, lecz szybko ją zmienił. No tak sms od Heleny Majonez.  Długo nie musieliśmy czekać na nasz posiłek. Po spożyciu go i jeszcze  oczywiście po naszych standardowych wygłupach  udałam się do  swojego pokoju. Gdy  już tam się znalazłam okazało się, że jest już  16. Coraz mniej czasu zostawało do  wyjazdu. Sam chodziła jak szalona po pokoju i co chwilę coś dopakowywała. To do torby podręcznej, to do walizki. To będzie świetny wyjazd. Czuję to. Dobra czas sprawdzić, czy jestem cała spakowana  oraz przyszykować  torebkę podręczną. Lot w końcu będzie trwał  9 godzin. Na szczęście bez żadnej przesiadki. Okazało się że nie spakowałam do walizki tylko piżamy i ręczników. Za to do torby podręcznej wrzuciłam: mp4,  książkę,  portfel, dokumenty, bilety, listy  od JB oraz malutką poduszkę.  Jestem strasznie podekscytowana. Nie zdążyłam się obejrzeć, a czas tak szybko zleciał, że szok. Na reszcie wybiła godzina 18. Pożegnałam  się z Norah i chłopakami. Oni wracają dopiero do domu  za dwa dni. Justin wziął moją walizkę, a  bagaż Sam Martin. Żeby tylko się nie połamał. Po zapakowaniu toreb do bagażnika, wsiedliśmy do taksówki. Na pożegnanie jeszcze pomachałam znajomym. Na lotnisko nie jechaliśmy długo. Podróż zajęła nam jakieś  10 minut. 
***
Nadal nie mogę w to uwierzyć. Właśnie wsiadam do samolotu. Cały czas jestem mocno podekscytowana. Mam nadzieję, że chociaż zmrużę oko podczas lotu. Zajęliśmy swoje miejsca. Sam miała od okna, potem ja, a obok mnie Justin. Zapowiada się ciekawie. Stewardesy kazały wszystkim zapiąć pasy. Po chwili już lecieliśmy. Uczucie było niesamowite. To nie to samo jak leciałam z Paryża. Teraz było o wiele lepiej. Może dlatego, że obok mnie siedziała moja miłość. Odpięliśmy się z pasów. Oparłam swoją głowę na ramieniu Biebsa, trzymając rękę na  jego torsie.  Siedzieliśmy tak bardzo długo. Justin cały czas szeptał mi coś do ucha albo to były słodkie żarty albo jego sprośne myśli. Och ten mój zboczuch, ale i tak go kocham. W końcu co mu się dziwić chłopak ma 19 lat. Prawie wszyscy już spali. Prócz pilotów i nas. Chciałam na chwilę wyprostować nogi, więc udałam się do łazienki. Właściwie to do toalety. Staram się iść cichutko, żeby nikogo nie obudzić. Na szczęście nikogo nie obudziłam. Gdy już znalazłam się toalecie, spojrzałam w lustro i zaczęłam się zastanawiać. Dlaczego Justin wybrał mnie, a nie inną z miliona innych dziewczyn? Czy ten związek będzie trwał długo, czy zakończy się po paru tygodniach? Nie  znam odpowiedzi na te pytania jak i na wiele innych. Proszę jedynie, żeby zostało tak jak jest. Gdy tak wpatrywałam się w swoje odbicie. Nagle poczułam czyjeś ręcę na moich biodrach . 

****************************************************
Jakiś taki dłuugi wyszedł mi ten rozdział, ale jak dla was to chyba dobrze. Pewnie dziwicie się dlaczego w takim szybkim tempie ostatnio dodaje ? Ponieważ tak jakby mam teraz tydzień wolnego z powodu mojej choroby. Z racji takiej, że mi się nudzi to piszę. Przynajmniej nadrabiam dni, kiedy nie mogłam pisać. Nie długo  znowu powrócę do normalnego trybu życia  i niestety znowu pojawią się długie przerwy w dodawaniu rozdziałów. Dzisiaj dodałam go trochę wcześniej, abyście mogły się nim jarać przez noc. Dziękuję wam za wszystko co możliwe. Za komentarze, wyświetlenia i ciepłe słowa. Co do komentarzy, dziękuję osobą, które potrafią rozpisać się w nich i w ogóle poświęcić takiej sprawie czas.  Jeszcze wam wszystkim dziękuję z całego serca <3 
#muchlove ! #Beliebers! #Youngblood :D
                                                                                                                   #ENJOY ! 

Rozdział 28

Rozdział dedykowany : @MagdaPolishBibs! Dziękuję, że to czytasz <3


Otworzyłam torebkę. Wyciągnęłam z niej fioletową kopertę. Odwiązałam z niej wielką czerwoną kokardę. Przedarałam delikatnie papier. Wyciągnęłam z niej zgiętą na pół kartkę. Był to list, ale to nie wszystko. Po rozłożeniu papieru wyleciały 2 bilety. Bilety do? O matko na KARAIBY ?! Czy on oszalał? O matko to nie możliwe! Dlatego tak naciskał, abym otworzyła to w pokoju hotelowym. Dobra trzeba przeczytać list.

„  Droga Melody !
         Pewnie umierasz   z podekscytowania albo chcesz mnie zabić za taki prezent.  Zastanwiasz się dlaczego Karaiby? Ponieważ jest tam gorąco i przypomni nam się lato. Zepsułem ci jego koniec, więc teraz postaram się poprawić. Przeniesiemy się na tydzień do ciepłych krajów. Poleniuchujemy, wariacje wodne i wiele innych atrakcji. Oczywiście uszanuje twoją decyzję, jeśli się nie zgodzisz. Jeżeli chodzi o twoich rodziców, że nie dadzą ci zgody to o nich nie musisz się martwić.  Uprzedziłem cię pozwolenie masz. Jak to zrobiłem zostanie moją słodką tajemnicą. Wszystko zależy od ciebie. Ja swój bilet mam u siebie w pokoju. Ten jest dodatkowy. Na początku myślałem, że pewnie będziesz chciała zabrać Norah`e, ale jak widać wasze stosunki pogorszyły się od wakacji. Może w takim razie Sam?  Mało znam tę dziewczynę, ale gdyby nie ona nie było by nas! Pamiętaj decyzja należy do ciebie. Wylot jest za 2 dni z Krakowa. Przygotowałem się na ewentualność tego, że będziesz marudzić, iż nie masz ubrań i tak dalej. One czekają na ciebie już na miejscu. Haha takwiem niezły jestem.  Czekam na odpowiedź do jutra  popołudniu. Miejmy nadzieję, że otrzymam pozytywną odpowiedź na mój pomysł. Pewnie będzie późno jak to będziesz czytać, więc życzę ci miłych snów. Będziesz na zawsze w moim sercu i  dla nikogo cię nie zostawię! Jesteś moją kochaną, najpiękniejszą, najlepszą, najwspanialszą mógłbym tak wymieniać bardzo długo  dziewczyną. Dobrze przeczytałaś nazwałem cię właśnie moją dziewczyną. Dobranoc kochanie.

                                                                            Twój Justin;***                      ”

Nigdy nie zrozumiem tego chłopaka. Jest on ...... nawet nie potrafię dobrać przymiotników, bo żaden tak naprawdę go nie określa.              Jest on po prostu jedyny w swoim rodzaju. Nie wiem co mam myśleć o tej całej wycieczce, ale skoro wszystko praktycznie jest załatwione to czemu nie mam skorzystać. Nie długo będę musiała wracać do miasta i kontynuować naukę, a wtedy nie będzie tak kolorowo. W końcu nowa szkoła. Właściwie nawet nie wiem czy mnie w końcu przyjęli do tej szkoły co chciałam. Nie ma to jak zapominalscy rodzice, którzy jak zwykle zapominają mnie poinformować  o najważniejszych sprawach.  O kurde już 4 rano. Świetnie, pewnie się nie wyśpię, ale chociaż trochę zmrużę oko, lecz zanim to zrobię wykonam jeszcze jedną czynność. Sms do Justina :
„Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Jesteś niesamowity oczywiście, że się zgadzam. Będzie wspaniale. Później zapytam się Sam. Teraz mykam do krainy Morfeusza. Dobranoc ;*** -Twoja Melody ”
 Cały czas nie mogłam w to uwierzyć. To jest pewnie jakiś sen. Przecież nie jestem nikim wyjątkowym, a takie szczęście mnie spotyka. Włożyłam słuchawki  i już nawet nie pamiętałam, przy której piosence usnęłam.
***

           Obudziłam się coś koło 11. Nieźle 6 godzin snu. Rozejrzałam się po pokoju i nikogo w nim nie było. Łóżka dziewczyn były ładnie pościelone, że nie było widać żadnego zgniecienia. No pięknie ... Znowu mnie zostawiły samą. Pewnie nie chciały mnie budzić. Dalej rozglądałam się po pokoju. Na mojej szafce nocnej leżały moje kochane dwa bilety i list od Justina. Spojrzałam w prawą stronę. Na ziemi leżała moja walizka, z której wysypywały się ubrania  i krzyczały aby je w końcu poukładać. Usiadłam na łóżku  i moją uwagę przykuła mi czerwona róża z karteczką obok. Widniały na niej starannie napisane napisy:"Spotkajmy się jak się obudzisz, znajdziesz mnie w moim pokoju 805 :D Drzwi będą otwarte. Nie chciałem cię budzić, tak słodko wyglądałaś – Justin". On jest zbyt dobry dla mnie. Chwyciłam różę w rękę i ją powąchałam. Czułam zapach jego perfum. Pewnie ją popsikał. Spryciula. Włożyłam ją do wazonu obok łóżka, lecz przed tym nalałam do niego wody. W tanecznym kroku udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic. Nasmarowałam się malinowym balsamem i owinięta ręcznikiem wyszłam z pomieszczenia.   Wyciągnęłam z walizki dżinsowe szorty oraz  czerwono-czarną koszulę w kratę, no i oczywiście świeżą bieliznę. Po wybraniu ubrań udałam się z powrotem do łazienki. Ubrałam się jak najszybciej mogłam, włosy związałam w niedbały kucyk, pomalowałam oczy maskarą, umyłam zęby i byłam gotowa. Zabrałam telefon ze stolika  oraz kluczyki do pokoju, aby go zamknąć. Po zrobieniu tej czynności udałam się do pokoju Justina. Dużo czasu to mi nie zajęło. Drzwi były nie zakluczone, czyli mówił prawdę. Ostrożnie weszłam do pomieszczenia i zaczęłam się rozglądać. Po moim chłopaku nie było znaku. Postanowiłam wejść głębiej do pomieszczenia. Nadal nigdzie go nie widziałam. Nagle ktoś złapał mnie za ramię, a ja zaczęłam krzyczeć.
-AAAAAAAAAAA!
-Cicho, to tylko ja. Mel uspokój się – powiedział Justin.
-Jaki ty jesteś głupi. Prawie dostałam zawału. Nigdy więcej tak nie rób.
- No dobra, dobra.
        Jak to Justin  wpił się w moje usta. Swoim językiem pieścił moje podniebienie. Wiedział jak ja to lubię. Kochałam te jego czułe pocałunki. Gdy przerwałam pocałunek to patrzył na mnie miną zbitego psa.  W jego wykonaniu zawsze to śmiesznie wyglądało.
-No co? Dość tych czułości. O czym chciałeś pogadać?
-Dosyć? Ja nigdy nie mam cię dosyć. Jesteś moją księżniczką, a teraz książe i ta dama, która mnie onieśmiela pójdą na śniadanie.
-Ale ja nie jestem głodna.
- Jadłaś coś?
- No właśnie nie ..
- No to nie rozumiem sprzeciwu. Idziemy na śniadanko księżniczko.

     Justin chwycił moją dłoń i prowadził do winy. Oczywiście w windzie cały czas całował moją szyję. Widać ktoś tutaj ma ochotę na seks. Oj Bieber nie będzie tak łatwo. Choć mnie rozpalał od środka. Po zjechaniu na sam parter, udaliśmy się do hotelowej restauracji w celu zjedzenia śniadania. Oby dwoje zamówiliśmy naleśniki. Oczywiście Justin nie pozwolił mi jeść  samej. Kroił malutkie kawałki i wkładał mi je do ust. Patrząc mi przy tym prosto w oczy. Po skończonym posiłku, postanowiliśmy pójść na spacer. Przeszliśmy chyba pół miasta trzymając się za ręce. Justin co jakiś czas obejmował mnie w talii. Cały spacer polegał na szczerej rozmowie i naszych głupotach. Po drodzę napotykaliśmy jego fanki. Nie pozwoliłam mu przejść obok nich obojętnie. Kazałam robić mu z nimi zdjęcia, dawać autografy itp. Mam nadzieję, że  Beliebers mnie kiedyś zaakceptują. Zawsze znajdą się takie fanki, które nigdy mnie nie polubią, ale cóż takie życie. Po udanym i wspaniałym spacerze, wróciliśmy zmęczeni do hotelu. Każdy poszedł do swojego pokoju. Ja mam kilka spraw do załatwienia, a Justin powiedział, że musi wykonać kilka telefonów. Po pierwsze muszę trochę uporządkować swoje rzeczy, bo jutro wieczorem wyjeżdżam na Karaiby!  No właśnie Sam jeszcze nic nie wie, że jedzie ze mną. Tak jestem pochłonięta spędzaniem czasu z Bieberem, że nie pamiętam kiedy ostatnio rozmawiałam z Sam. Pewnie dziewczyna się ucieszy, szczególnie, że jeszcze nigdy nie była za granicą. Kłopoty finansowe jej rodziców były tego główną przyczyną, ale jak tylko mogłam zabierałam ją nad polskie morze, a teraz jest ze mną w Krakowie. Gdy weszłam do pokoju akurat w nim zostałam samą kuzynkę. Co oznacza, że pewnie Norah spędza czas z chłopakami. Ja przynajmniej na spokojnie z nią pogadam.
-Mam dla ciebie niespodziankę –powiedziałam.
- O to teraz o mnie pamiętasz?
-Sam  nie obrażaj się! Jedziesz ze mną na Karaiby.
- Nigdzie nie jadę!
-Jak to nie?
-Mam dość. Cały czas nie zwracasz na mnie uwagi. Liczy się tylko Justin. Teraz wiem co czuła Norah w Paryżu.
- Ale ..
- Nie ma żadnego  ale..
-Przepraszam. Obiecuję, że na Karaibach poświęcę ci więcej czasu. Po prostu teraz  między mną, a nim się wszystko układa. Nie wiesz jaka jestem szczęśliwa.
- No dobra wybaczam. Rozumiem cię. A dobry jest w łóżku ?
-Saaam!
- Żartowałam przecież. To kiedy jedziemy? 
-Jutro wieczorem.
-No to ja lepiej zacznę się pakować.
     ***


                 Po uporządkowaniu  w końcu swoich rzeczy. Porozmawiałam z resztą "ekipy urodzinowej"  i powiadomiłam ich o moim, Justina i Sam wyjeździe. Nie czuli się urażeni. Nawet sami zauważyli, że praktycznie nie spędzaliśmy razem czasu. Widziałam tylko na twarzy Norah`y lekkie zawiedzenie . Niestety sprawy potoczyły się inaczej. Od czasu spaceru nie spotkałam się z Justinem. Pozostałą część dnia spędziłam na gadaniu z Sam. No co? Musiałam  jej wynagrodzić  ten czas, w którym ją olewałam. Nawet nie zauważyłam, kiedy nastał wieczór. Na koniec dnia wzięłam szybko prysznic i położyłam się spać. Gdy już prawie zasypiałam dostałam sms-a. Brzmiał on następująco:"No ładnie  widzę, że o swoim chłopaku to już zapomniałaś. No cóż będę żądał nagrody kochanie. Dobranoc  moja księżniczko - Justin ". Gdy przeczytałam go miałam banana na twarzy, lecz nie miałam już siły mu odpisywać. Odłożyłam telefon na stolik i w bardzo szybkim tempie Morfeusz porwał mnie do swojej krainy. 


***********************************************
Powiem tylko jedno. Rozdział jest do kitu. Chciałam wam zrobić prezent mikołajkowy i o to i on ! <3 Jak już mówiłam rozdział jest do kitu , więc przepraszam . Postaram się następnym razem napisać lepszy !! 
                                                                                                    Kocham was <3 

Rozdział 27

Rozdział dedykowany: Sandrze :) Mojej kochanej kuzynce ♥ Dzięki, że jesteś ze mną na dobre i na złe :) 

           W klubie było pełno ludzi. Chłopacy spędzali czas z Norah`a i Sam. Po mojej kuzynce nie było widać  zadowolenia. Było mi jej żal. Co do mnie właśnie tańczyłam z Justinem, który  przerwał tę czynność szepcąc mi do ucha :
- Mel, chodźmy na chwile na zewnątrz.
  Chwycił mnie za rękę i wyprowadził z pomieszczenia. Na świeżym powietrzu mogliśmy normalnie porozmawiać.
- Tak Justin o co chodzi?
- Mam dla ciebie niespodziankę, bo w końcu są twoje urodziny i  wiesz mam dla ciebie prezent.
- Ale ja już dostałam swój prezent od ciebie.
-Nie dostałaś go jeszcze.
-Jak to nie? Ty jesteś moim prezentem- powiedziawszy to dostał soczystego buziaka.
- Musisz robić tak częściej, ale teraz chcę dać ci inny podarunek. Tylko jest jeden warunek.
-Jaki? Mam się bać?
- Po prostu otworzysz go dopiero jak będziemy w hotelu okey?
-No dobrze skoro tak.
          Justin wyciągnął z kieszeni  fioletową kopertę z wielką czerwoną kokardą. Byłam ciekawa co w niej się znajduję, ale muszę poczekać aż dotrzemy do hotelu, lecz zanim mi ją wręczył chwycił moją prawą dłoń, ucałował ją i na nią położył podarunek. Widział, że chcę coś powiedzieć, dlatego mnie wyprzedził :
-Widzę twoje podekscytowanie, ale proszę poczekaj aż znajdziesz się w hotelu, a najlepiej w swoim pokoju. Wtedy dopiero będziesz mogła ją otworzyć. Teraz  schowaj kopertę do torebki, aby jej nie zgubić.
- Nie wiem co to jest, ale musi być piękne, skoro, aż tak bardzo ci na tym zależy. Chociaż mam jedną głupią myśl i nie mogę jej wyrzucić z głowy.
- Melody jaką myśl? Czy coś się stało?
-Boję się, że w tej kopercie jest list pożegnalny oraz, że cię już nigdy nie zobaczę - przy wypowiedzeniu tego zdania poleciały mi dwie słone łzy.
-Och Melody jak ty mnie dobrze znasz.
- Justin, ale ...
- Żartuje przecież! Nigdy bym cię nie zostawił, gdybyś widziała swoją minę.
-Osz ty! Nie odzywaj się do mnie! Jak możesz z takich rzeczy żartować?!
- Oj dobra uspokój się. Wiem, wiem  już nigdy czegoś takiego nie zrobię. Tylko proszę nie obrażaj się. Teraz chodźmy do klubu, bo twoja kuzynka jak  było widać cierpiała w tym towarzystwie.
- Nie obrażam się. Na ciebie nie potrafię długo się gniewać. No to chodźmy do Sam!
            I  tak cali w skowronkach trzymając  się za ręce wróciliśmy do klubu. Na parkiecie nie było żadnej osoby z naszych znajomych. Pewnie poszli gdzieś usiąść i napić się drinka, czy czegoś. Chcieliśmy ich poszukać, kiedy z głośników wydobyła się piosenka "Ne-yo –So Sick"  ( Jak ktoś chce może sobie włączyć  tę piosenkę ), którą Justin uwielbiał. Spojrzał się na mnie znacząco i chwycił mnie za ręce. Zaprowadził mnie na parkiet. W tuleni do siebie kołysaliśmy się w rytm piosenki. Nasze czoła opierały się nawzajem o siebie. Przez cały czas patrzeliśmy sobie w oczy. Znowu utonęłam w tych moich wspaniałych czekoladowych krążkach, za którymi każda jego fanka szalała. Teraz naprawdę uwierzyłam, że mają one w sobie jakąś wielką magię. Za każdym razem kiedy się w nie wpatrywałam czułam to samo uczucie.  Justin znał tę piosenkę na pamięć, więc śpiewał ją szeptem, cały czas nie odrywając  ode mnie wzroku. Gdy, tak się kołysaliśmy, zauważyłam, że jesteśmy na środku sali i otaczają nas same pary. Justin  zabrał dłonie z mojej talii i położył je na moich policzkach. Czułam jego oddech na swojej twarzy. Zbliżył swoje usta do moich. Miał wyczucie czasu, gdyż na koniec piosenki złączyliśmy się w pocałunku. Był on niezwykły. Jedyny w swoim rodzaju. Trwał by on dłużej, gdyby  jakiś pijany facet na nas nie wpadł. Oderwaliśmy się od siebie i zaczęliśmy się śmiać. Zeszliśmy z parkietu i postanowiliśmy poszukać naszych znajomych, po których nie było śladu. Przeszukaliśmy cały klub, nasze poszukiwania poszły na marne.  Bez chwili namysłu udaliśmy się do hotelu. Nie zamierzaliśmy jechać  ani taksówką ani innym środkiem transportu. Stwierdziliśmy, że dobrze nam zrobi taki mały spacerek. Justin objął mnie w talii i cały czas szeptał mi słodkie słówka do ucha. Ja za to miałam takiego banana na twarzy i czułam się wyjątkowo. Wyjątkowo na niebie były piękne gwiazdy i w  dodatku pełnia. Podziwialiśmy z Justinem ten piękny widok przed hotelem. Nagle zauważyliśmy spadającą gwiazdkę. Oby dwoje pomyśleliśmy życzenie  i udaliśmy się do środka. Pod moim pokojem  Justin znowu mnie pocałował i powiedział :
- Dziękuję ci za dzisiaj. Było niesamowicie. Teraz muszę mykać do swojego pokoju, a ty odtworzysz swój prezent. Do zobaczenia rano. Miłych snów kochanie.
- Wiesz, że prawie zapomniałam  o tym prezencie  przez ciebie. Jesteś wyjątkowym chłopakiem. Stwierdzam, że te urodziny są najlepsze jakie miałam, bo ty jesteś tutaj ze mną. Dobranoc 
            Pożegnałam go już tylko małym buziakiem w policzek i zniknęłam za drzwiami hotelowego pokoju. Kiedy już je zamknęłam, zjechałam na dół, siadając na podłodze. Ten wieczór był wyjątkowy. Zauważyłam, że w pomieszczeniu są dziewczyny, co oznacza, że są całe i zdrowe.  Udałam się na swoje łóżko. Usiadłam na nim w siadzie krzyżnym. Wpatrywałam się bardzo długo w torebkę, lecz nie miałam jeszcze odwagi, żeby ją odtworzyć. Postanowiłam pierw się umyć, więc udałam się do łazienki. Wzięłam odprężający prysznic, umyłam włosy i przebrałam się w piżamę.  Cała odświeżona zauważyłam, że dziewczyny już zasnęły. Na zegarku w hotelowym pokoju widniała 3 w nocy. Nieźle zabalowaliśmy. Chwyciłam mp3, włożyłam słuchawki do uszy i puściłam sobie piosenkę "Avril Lavinge – Wish You Were Here ". Piękna piosenka. Przed oczami przeleciał mi pewien obraz. Tak jakby ktoś puścił mi go przed oczami.  Łza poleciała mi po policzku. Pomyśleć, że był kiedyś takim malutkim dzieckiem, które  mi się kiedyś podobało. Wtedy byłam wielką Belieberką.  Nie żałuję tych czasów. Poznałam wtedy wiele niesamowitych ludzi. Pomyśleć, że teraz jestem tego samego chłopaka dziewczyną. W dodatku nadal nie mogę uwierzyć, że aż tak się zmienił z wyglądu. Nie ma tej grzywki, którą zawszę potrząsał. Pamiętam, iż prawie każda dziewczyna  mdlała na ten widok. Chociaż ostatnio poczułam, iż znowu się  staję Belieber, a może po prostu nigdy nie przestałam nią być. Teraz przyszedł czas na prezent od Justina. Otworzyłam torebkę. Wyciągnęłam z  niej fioletową kopertę. Odwiązałam z niej wielką czerwoną kokardę. Przedarłam delikatnie papier. Wyciągnęłam z niej ... 


**************************************************

Taaaaak ! Nareszcie go napisałam :) Podoba mi się. Jest taki inny niż pozostałe. Mam nadzieję, że wam również. Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia. Kocham was Ja i Melody <3 Justin nas również kocha pamiętajmy ! W końcu jesteśmy #beliebers . Nie wiem dlaczego , ale popłakałam się czytając ten rozdział :) Zapraszam do czytania i do następnego :D