środa, 10 lipca 2013

Rozdział 39


                                   Podkład



              Obudziły mnie rozmowy rodziców z Sam. Oczywiście rozmawiali o mnie i Justinie. Jak powinni teraz się zachowywać, co zrobić itp. itd. Miałam już dość  tego gdybania i gadania cały czas o mnie i o moim stanie. Nie dam się ponieść uczuciom, które cały czas siedzą w mojej głowie! Może teraz wyglądam jak wrak człowieka, przez wczorajsze informacje, ale na pewno nie będę przez to ranić i zamartwiać moich bliskich. Szybko podniosłam się z łóżka, zanim wejdą moi opiekunowie i kuzynka. Chwyciłam telefon a na nim widniały dwa nieodebrane połączenia od Chrisa i jedno od Caitlin? O co chodzi? Pewnie chcieli sprawdzić tak jak wszyscy moje samopoczucie! To się robi wkurzające, a dopiero się zaczęło. Zablokowałam z powrotem telefon i odłożyłam na jego miejsce. Wzięłam głęboki wdech, otworzyłam szafę, wyciągnęłam z niej odpowiednie rzeczy na dzisiaj, i udałam się do łazienki, do której jest wejście z mojego pokoju. Po przebraniu się, zrobiłam sobie lekki makijaż, a włosy związałam w wysoki kucyk. Wzięłam wdech i wyszłam z łazienki. Tam już była cała przerażona rodzinka, lecz jak ujrzeli, że jestem cała i zdrowa to odetchnęli z ulgą. Ja tylko się wymownie uśmiechnęłam i wyszłam z pokoju bez słowa. Oni jak cień podążali za mną i nie wiedzieli co powiedzieć. W końcu się wkurzyłam i wybuchłam:
-Będziecie długo się tak zachowywać?! Przypominam, że nie jestem już dzieckiem i umiem o siebie zadbać!-krzyknęłam.
-Ale kochanie, my nie wiemy jak mamy się zachować. Spotkało cię coś takiego pierwszy raz i to w taki sposób. Martwimy się-odparła ze smutkiem mama.
-Mamo, wiesz przecież, że nie należę do osób, które od razu się w sobie zamykają. To co się zdarzyło, to się nie odstanie. Miejmy nadzieję, że popełnię mniej błędów takich jak teraz. A teraz pozwolicie, że spokojnie zjem śniadanie i udam się do szkoły.
- Ale kochanie na serio czujesz się na siłach aby iść do szkoły?-spytał z powagą tata. 
-Tato tak czuję się na siłach. Jak już mówiłam co się stało, to się nie odstanie. Trzeba podnieść głowę i iść do przodu, bo nikt za mnie tego nie zrobi.
-Dobrze skoro tak uważasz to okey.
- Tato, mam jeszcze jedno pytanie, czy odebraliście mój plan zajęć?
-Tak kochanie. Przywieszony jest na lodówce. Książki również masz zakupione. Dzisiaj o ile się nie mylę masz na 11, a jest 10. Autobusem nie dojedziesz na czas, więc cię podwiozę ok?
-Dzięki. To ja idę wziąć torbę i zaczekaj na mnie na dole. A Sam, słuchaj jak wrócę ze szkoły to pogadamy, bo mam sprawę.
-Ok wiesz, że ze mną możesz zawsze pogadać. Mam podjechać pod szkołę?-odpowiedziała Sam.
-Spotkamy się w galerii. Wiesz mojej ulubionej. W końcu nic nie poprawia humoru jak zakupy -bez odpowiedzi pobiegłam na górę.
   Moja torba o dziwo była przygotowana na dzisiaj do szkoły. No tak rodzice. Wpakowałam wcześniej przygotowane kanapki. Wzięłam torbę,telefon i biegiem zeszłam na dół. Tata już czekał w samochodzie. Wsiadłam do auta i zaczęła się rozmowa której chyba oczekiwałam.
- Melody, na pewno chcesz iść do tej szkoły?
-Tato rozmawialiśmy na ten temat. 
- No dobrze. Ale pamiętaj jak będzie ci źle, wyjdź ze szkoły i przyjedź do domu albo po prostu do mnie zadzwoń to po ciebie przyjadę.
-Tato ty masz pracę. Jeejku to tylko zwykłe rozstanie z gwiazdą nastolatek. Nie zachowujmy się jakbym była księżniczką i wszystko kręciło się wokół mnie.
-No dobrze. Niech ci będzie ty lepiej wiesz jak się czujesz. Ale ostrzegam, że jak jeszcze tego gościa zobaczę to ..
-Tato nie kończ. 
     Nie słuchając już dalszych pytań, czy odpowiedzi ojca. Wyciągnęłam z torby słuchawki. Podłączyłam je do mojego telefonu i zaczęłam słuchać moich ulubionych piosenek. Odwróciłam wzrok, aby nie patrzeć na ojca. Wpatrywałam się w domy, samochody i inne rzeczy, które mijaliśmy. Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się na miejscu. Pożegnałam się lekkim uśmiechem i wysiadłam z auta. Wzięłam dwa wdechy i udałam się w stronę nowej szkoły. Jak mnie nic nie myliło, gdy tylko przekroczyłam jej próg, wszystkie oczy były skierowane na mnie. Zaczęło się. Teraz już nie będę normalną Melody. Teraz będę byłą dziewczyną Justina Biebera. Wyciągnęłam z plecaka zeszyt do korespondencji, w którym znajdował się plan. Pierwszą miałam chemie. No to będzie ciekawie. Zaczęłam szukać klasy. Po kilku minutach ją odnalazłam. Klasa była otwarta, więc weszłam do środka. Połowa uczniów już tam siedziała. Gdy przekroczyłam tylko próg wszystkie oczy były skierowane na mnie. Zajęłam ostatnią ławkę, która była wolna. Wyciągnęłam potrzebne rzeczy i  siedziałam wpatrzona w jeden punkt. Mianowicie widok za oknem. Co prawda nie było tam nic konkretnego, ale jednak. Siedziałam tak nie zwracając uwagi na rozmowy o mnie. Po chwili poczułam wibrację w kieszeni. Wyjęłam telefon i zobaczyłam, że dzwoni Chris. Ciekawe czego on chce. Odebrałam.
-Tak słucham?
-Melody? Boże jak dobrze cię słyszeć.
-Chris błagam, nie mam ochoty na rozmowy i pocieszenia wiadomo przez kogo. 
- Mel.. Ale wszystko gra?
-Chris tak gra. Sory, ale jeżeli masz zamiar gadać o swoim przyjacielu to nie skorzystam. Przepraszam, ale nauczyciel wszedł do klasy. 
      Bez oczekiwania odpowiedzi, rozłączyłam się. Mówiłam prawdę akurat wszedł nauczyciel. Podczas patrzenia w okno nawet nie zauważyłam, że klasa się wypełniła. Lekcja przebiegała nudno jak każda następna. Co prawda co chwile słyszałam jakieś rozmowy na swój temat. Jakoś z nikim jeszcze nie rozmawiałam. Nadszedł czas  długiej przerwy obiadowej. Było to chyba najgorsze co mogło być. Wszyscy obserwowali co robię. Usiadłam przy jedynym wolnym stoliku, grzebiąc widelcem w swojej sałatce. Nagle usłyszałam odsuwające się krzesło obok. Dosiadła się do mnie jakaś dziewczyna. Wyglądała na osobę w moim wieku. Miała zaplecione dwa warkocze. Uśmiechnęła się i zaczęła rozmowę:
- Cześć jestem Bella. A ty?
-Chyba nie muszę się przedstawiać, pewnie dużo o mnie słyszałaś.
-To prawda, ale chyba jednak tak wypada. Więc masz na imię Melody?
- Tak właśnie. 
-Czemu siedzisz sama? I do nikogo praktycznie się nie odzywasz?
- Pomyślmy, że wszyscy i tak mają już o mnie swoje zdanie. Zresztą nie zależy mi zbytnio na nowych znajomościach. 
-No tak dziewczyna Biebera. Wszystko wyjaśnia. 
-Była dziewczyna. 
- No dobra była. Ale to nie oznacza, że od razu wszyscy cię skreślą . To co piszą gazety czy jakieś głupie portale nie oznacza, że od razu jesteś taka jak o tobie mówią.
-Chodzi ci o to, że piszą, iż jestem dziwką, zabawką itp. Śmiało możesz używać takich synonimów. Muszę zacząć się przyzwyczajać.
- Ej, ja tak nie powiedziałam. Co prawda sama nie rozumiem dlaczego to  się tak potoczyło. Byliście bardzo ładną parą.
-Niech zgadnę jesteś fanką Justina?
-No nieee...
- Tak jasne.
-No dobrze, tak jestem, ale to nie oznacza, że cię nienawidziłam. Czy coś od razu chce.
- Dobra. Nie ma sprawy. Sory, ale dzwonek oznajmia, że muszę się zbierać. 
- Pamiętaj jakbyś chciała pogadać czy coś to ja jestem do dyspozycji. 
- Tak jasne zapamiętam.
      Wzięłam swoją tacę i odłożyłam ją na jej miejsce. Tak jasne odezwę się. Na głowę nie upadłam. Fanki, fankami, ale ja się w to mieszać nie będę. Co prawda była sympatyczna, lecz na serio nie szukam jakiś nowych znajomości. Pozostałe lekcje jakoś szybko minęły, lecz chyba do końca życia zapamiętam najgorszą ostatnią. Była to godzina wychowawcza. Myślałam, że skoro nie doznałam jak na razie przykrości to tak zostanie. Jednak ostatnia lekcja wszystko obróciła o 180 stopni. Było strasznie. Teraz dopiero zobaczyłam z jakimi osobami chodzę do klasy. Było w niej pełno córeczek z bogatych rodzin, oczywiście nie były to normalne dziewczyny tylko wymalowane laleczki tzw ELITA. Pozostali to byli pionki naszych dziewczynek. Co chciały to dostawały. Godzina wychowawcza była koszmarem. Cały czas słuchałam dogryzek na swój temat np: że puściłam się z Justinem, zaszłam w ciąże i dlatego ze mną zerwał itp. Każde podobne zdanie bolało jeszcze bardziej. Zaczęłam żałować, że w ogóle przyszłam do tej szkoły. Gdy tylko usłyszałam dzwonek wybiegłam z klasy, chwytając swoje rzeczy. Wybiegając na boisko wpadłam na pewną osobę. Nie no gorzej być już nie może..


*****************************************************
Na początku przepraszam za moją długą nieobecność, ale sami wiecie, że teraz jest dużo nauki. Nie powiem wam kiedy nowy rozdział, bo sama jeszcze tego nie wiem. Mam nadzieję, że w bardzo bliskim czasie. Dziękuję wam za tyle wiadomości, które wpłynęły, że dzisiaj się w sobie zebrałam i napisałam. Nie jestem zbytnio z tego rozdziału zadowolona, bo pisałam o wiele lepsze, ale ocenę zostawiam wam. Kocham was ! <3

5 komentarzy:

  1. awwwwwwwwwww kocham to:) chce kolejny:) mam nadzieje, ze osoba na która wpadła Melody to Justin:)-Agnes

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się podoba. I to nawet bardzo. Jest w nim dużo opisów jej uczuć i tego co myśli na dany temat. Jestem strasznie ciekawa na kogo wpadła. Czyżby na Justina? Czekam na kolejny. -@Agaulka

    OdpowiedzUsuń
  3. jedno rozstanie z chłopakiem i od razu jest w centrum zainteresowania . ;p i znając życie wpadła na Justina zgadłam ? ;D zapraszam do mnie ; * dontremember.blog.onet.pl -patataj@onet.eu

    OdpowiedzUsuń
  4. aleeeee fajny jak ja dlugo na niego czekalam : / mam nadzieje ze czesiej bd dawac nn -@FanPoland

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww, rozdział jak zawsze fantastyczny! Nie mogę doczekać się kolejnego <3 Chcę jakąś scenę z Justinem, błagam cię! <3 Uwielbiam Twoje opowiadanie. POZDRAWIAM <3 -@MayaTella

    OdpowiedzUsuń