czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 48



                                                                    Podkład


                          Siedziałam tak na łóżku  mocno ściskając telefon Sam, cały czas nie wierząc w wydarzenia, które miały miejsce chwile temu. Moja kuzynka patrzała na mnie wzrokiem mordu, nie dziwię się jej. Właśnie spieprzyłam coś co przed chwilą ponownie uratowałam. Ten dzień można zaliczyć do jednych  z najlepszych jak i najgorszych. Słysząc kroki oddałam Sam telefon i czekałam tylko, aż mój nabuzowany złymi emocjami ojciec wejdzie oraz zacznie prawić mi kazania i inne takie. Nie myliłam się po krótkim czasie oczekiwania próg mojego przekroczył mój tata.
- Sam myślę, że na ciebie już pora- powiedział ledwo co wchodząc.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko spojrzała się ze smutkiem w oczach na mnie i szybko ulotniła się z mojego pokoju. Tata zamknął szczelnie za nią drzwi od mojego pokoju przysiadł obok mnie, wziął oddech, po czym zaczął swoją przemowę:
- Melody, nie miej mi tego za złe. Jestem cholernie na was zły, a szczególnie na niego. Czemu ten typ w ogóle pojawił się w twoim życiu?! Czy on nie rozumie, że przez niego mocno cierpiałaś? Nie rozumie, że już poukładałaś sobie życie i jesteś teraz z Martinem?! Ten chłopak to jest najgorsze co ciebie mogło spotkać!  Wcale nie żałuję, że go uderzyłem, należało się temu gnojkowi! Najchętniej to bym go ...
- Czy ty jesteś normalny?! Chciałbyś zabić człowieka ?!
- Jak ty się do mnie odzywasz młoda panno!!  Przez niego już nawet nie masz szacunku do własnego rodzica!
- Wiesz co ci powiem?! Ty wcale nie jesteś moim ojcem.  Jakbyś nim był nie zachowałbyś się tak jak przed chwilą. Nigdy byś nie uderzył niewinnego człowieka, a szczególnie takiego, którego kocham całym swoim sercem...- nie kończąc swojej wypowiedzi poczułam  mocny ból w okolicy policzka.
Właśnie mój tata mnie uderzył. Nie mogłam nic powiedzieć, zrobił to chyba pierwszy raz.  Poczułam jak łzy się gromadzą w moich oczach, nie miałam nawet odwagi by coś powiedzieć. Stałam się teraz malutka jak mysz. Już teraz wiedziałam, że nie mam najmniejszych szans. Po chwili ciszy ojciec się odezwał:
- Nie waż się tak więcej mówić! Jeżeli jeszcze raz go zobaczę w pobliżu ciebie, uwierz mi, będziesz mogła się z nim pożegnać na zawsze. Jestem w stanie to zrobić, byle tylko moja córka ponownie nie cierpiała przez tego debila! Nie martw się nie powiem nic Martinowi.
Po czym wstał i wyszedł. Czułam się beznadziejnie. Zerknęłam na lusterko, aby sprawdzić jak wyglądał ślad po uderzeniu ojca. Jak na razie był to jeden ogromny czerwony ślad na policzku.  Wiedziałam, że jestem na przegranej pozycji. Przez pewną chwilę przeszło mi przez myśl, czy pomysł Justina nie był, aż taki zły. Wyjechanie stąd? Niestety mój ojciec w kilka minut by mnie odnalazł, a szczególnie przy nim. Gdyż byłby on pierwszą osobą odpowiedzialną za moje zniknięcie. Nie mogę dopuścić do tego, aby Justinowi stała się przeze mnie krzywda. Zostaję mi jedynie? Nieważne, nie mam siły by o tym myśleć. Położyłam się z powrotem na łóżku i wtulając się w maskotkę zasnęłam.



***
Nazajutrz  po przebudzeniu czułam się jeszcze gorzej psychicznie niż przed zaśnięciem. Podniosłam się z łóżka, choć najchętniej bym z niego się nie ruszała.  Następnie udałam się do łazienki, to co zobaczyłam w lustrze mnie przeraziło. Pod okiem, na początku policzka widniał jeden wielki siny ślad. Jak go zobaczyłam, przypomniałam sobie wszystkie wydarzenia wczorajszego dnia. Momentalnie na moich policzkach poczułam pełno spływających  kropel łez. Po chwili wytarłam policzki z cieczy i kombinując kosmetykami starałam się zatuszować siniaka. Trochę pomogło, lecz nadal był widoczny. Stwierdziłam, że nie wyjdę z domów bez okularów przeciwsłonecznych. Nie ważne, że był już początek listopada, a Melody będzie miała na sobie okulary. Po ubraniu się i  rozczesaniu włosów, wyszłam z łazienki natykając się na moją kuzynkę. Ta chciała coś powiedzieć, lecz ja wyminęłam ją, szybko znikając za ścianami swojego pokoju. Spakowała książki do plecaka i zeszłam na dół. Tam starając się być miła do rodziców przywitałam się z nimi i nie czekając na ich odpowiedź jak najszybciej wyszłam z domu. Przed nim czekał już Martin, jak codziennie w dni powszednie. Razem udaliśmy się w stronę szkoły. Żadne z nas nie odezwało się do siebie słowem. W końcu gdy już dochodziliśmy do budynku, postanowiłam powiedzieć te kilka słów :
- Martin, z nami koniec. Przepraszam.
Widząc jego zaskoczenie na twarzy, korzystając z tego pognałam czym prędzej do budynku. Tam napotkałam kilkanaście spojrzeń w moją stronę, a to wszystko przez okulary znajdujące się na moim nosie. Chociaż nauczyciele kazali mi je zdjąć, okłamałam ich, że byłam u okulisty i kazał mi je nosić. Oni tylko przytakiwali i już nie zwracali na mnie uwagi. Dzień w szkole ciągnął się jak nie wiem co, Martin właściwie unikał mnie tak jak ja jego, gdy w końcu usłyszałam dzwonek, który oznajmiał, iż moja ostatnia lekcja się skończyła, niczym torpeda wybiegłam z sali lekcyjnej.  Gdy wyszłam z budynku, zauważyłam  znajomy samochód, który stoi przed szkołą. Chwilę mu się przyjrzałam, po czym wzruszyłam ramionami i skierowałam się w kierunku domu. Nie zdziwiło mnie to, że zaraz po mnie ruszyło to auto. Gdy skręciłam, nagle zatrzymało się obok. Odwróciłam się w jego stronę i  teraz dokładnie się przyjrzałam kierowcy. Był nim Justin. Nie wierząc w to co widzę, momentalnie znalazłam się na miejscu pasażera. Chłopak za to z uśmiechem odjechał z piskiem opon z tego miejsca. Nic się do siebie nie odzywaliśmy. Po kilkunastu minutowej  jeździe, zobaczyłam, że wyjechaliśmy poza granicę miasta. Widząc natychmiast się odezwałam :
-Justin. Zatrzymaj się!
Cisza i tylko licznik prędkości wzrósł.
- Justin! Powiedziałam coś!
Cisza.
- Do cholery albo się zatrzymasz albo....
Poczułam jak samochód zwalnia i zjeżdża na pobocze. Wzięłam głęboki oddech i wysiadłam z auta to samo zrobił jego kierowca.
- Justin co ty wyprawiasz?!
- Zabieram cię stąd, skoro on nie pozwala ci się ze mną spotykać.
- Rozmawialiśmy już na ten temat. Tak nie można.
- Melody, też tego nie chcę, ale jeżeli nie mogę być z tobą tutaj to może gdzie indziej się uda albo...
- Albo po prostu nie jesteśmy sobie pisani.
- Ja tego nie powiedziałem  i nie wierzę, że takie jest twoje zdanie.
- Proszę cię nie utrudniaj, zawieź mnie do miasta.  Do domu dojadę sama.
- Skoro tak chcesz, ale nie myśl, że sobie odpuszczę. Nie zrobię takiego błędu po raz kolejny. Wymyślę coś zobaczysz!
- Wierzę w to. Wierzę w to jak najmocniej, lecz teraz proszę pocałuj mnie.
Ten nie wahając się przywarł do mojego ciała, jego ręce złapały moją twarz, a wargi  połączyły się z moimi. Pocałunek był taki magiczny jak każdy z nim. Każdy inny jest nie zapomniany. Justin sprawiał swoim językiem, iż czułam motylki w brzuchu, a moje nogi się uginały. Nie wiem dlaczego cały czas tak reagowałam, lecz chyba znam już na to pytanie odpowiedź- to prawdziwa miłość, w którą tak nie dawno nie wierzyłam. Po chwili się od siebie oderwaliśmy, Justin swoimi palcami zdjął moje okulary i to co zobaczył go zszokowało.

*****
Napisałam ! I zostawię to bez komentarza : ) Czekam na wasze opinię ! : D Tak ogółem nie wiem jak wy, ale ja się ogromnie jaram koncertem  i już nie mogę się doczekać. #45days ! Tyle mi zostało do zobaczenia mojej całej rodzinki ! : 3 Czekałam na to 4 lata i w końcu się spełnia. Nie zanudzając zapraszam do komentowania - wasza Carly : )

3 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny <3 Jak Juju się dowie co się stało Melody to zabije jej ojca .. dosłownie. Czekam na nn <3
    No i do zobaczenia na koncercie ♥ Już nie mogę się doczekać ! #BelieveTour -Smiling_Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Niech on ją zabierze od tego durnego ojca. Jak można uderzyć swoją córkę ja się pytam? Czekam na następny. Widzimy się w Łodzi! -@Agaulka

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak można być takim okrutnym ojcem, przecież to jakiś psychopata. Nie rozumiem tego! Chyba, rzeczywiście najlepszym pomysłem byłoby opuszczenie miasta przez Melody, ale niestety także prawdą jest to, że jak tylko ojciec ją odnajdzie, można spodziewać się najgorszego. Nie mam pojęcia co będzie najlepsze w tej sytuacji. :((
    P.S. Też jaram się tym koncertem i mam nadzieję, że uda nam się w jakiś sposób spotkać, chociaż na tę minute by się uściskać. <333 -LoveYaBieber_xo

    OdpowiedzUsuń