czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 53


                                                                 Podkład

                      Podniosłam całe napuchnięte i zapłakane oczy w kierunku osoby, która właśnie siedzi razem ze mną na ziemi oraz mnie do siebie przytula. Gdy ujrzałam twarz osoby nie mogłam uwierzyć, że to on. Przecież on odszedł, czemu moja wyobraźnia płata mi takie figle. No i jeszcze bardziej wybuchłam ogromnym płaczem, a on jeszcze mocniej mnie do siebie przytulił i powiedział :
- Nie płacz proszę. Jak słyszę twój płacz to moje serce cierpi. Melody spójrz na mnie.
Otarłam łzy i spojrzałam na jego twarz. Ona również wyrażała smutek oraz ból, nawet można było dostrzec zaszklone oczy. Kiedy zauważył, że patrzę mu prosto w oczy, jedną ręką złapał mnie za twarz i ponownie się odezwał :
- Melody przepraszam. Przepraszam, że jestem takim idiotą.
Już nic więcej nie powiedział tylko nasze usta złączyły się w jednym namiętnym pocałunku. Nie zwracaliśmy oby dwoje uwagi na okoliczności, że jest zimno czy to, że jestem w piżamie. Nie obchodziło nas nic. Zatracaliśmy się w sobie coraz bardziej i nawet sami nie zauważyliśmy jak bardzo siebie kochamy. Nasze języki tańczyły jak zwykle swój taniec szczęścia. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tęskniłam za jego pocałunkami, takimi pełnymi miłości. Chociaż nie widzieliśmy się może kilkanaście godzin ja  odczuwałam jakby to było co najmniej kilkanaście lat.  W końcu mój organizm zaczął się już przeciw stawiać, gdyż cała trzęsłam się z zimna i Justin to zauważył. Po czym delikatnie przerwał pocałunek, odsunął się i zlustrował mnie wzrokiem po czym się na mnie wydarł :
- Czyś ty oszalała?! Jesteś w piżamie, na takim mrozie! Bierz moją kurtkę i idziemy szybko do twojego domu! Możesz się przez to rozchorować, wariatko!
- Nie wezmę twojej kurtki, bo ty będziesz chory! Nie ważne jaka jest pogoda i jak jestem ubrana! Ważne, że jesteś obok! To powoduję, że od razu mi gorąco.
- Nie marudzisz, tylko ubierasz i idziemy! Nie chce mieć jeszcze bardziej na górkę z twoimi rodzicami niż mam.
Nawet nie czekając na zbliżające się sprzeciwy z mojej strony, zdjął szybko kurtkę i ją na mnie założył. Po czym wziął mnie na ręce i w szybkim tempie szedł w stronę mojego domu. Nie kłócąc się z nim pocałowałam go w policzek i się w niego wtuliłam. Ten tylko się delikatnie uśmiechnął i przyspieszył. Po kilkunastu minutach dotarliśmy w końcu pod mój dom. Justin odstawił mnie na ziemię, pocałował w policzek i chciał już iść, kiedy złapałam go za rękę, zatrzymując go i równocześnie odwracając go twarzą do siebie.
- Jeżeli myślisz, że sobie tak po prostu pójdziesz, to się mylisz! Wchodzisz do środka razem ze mną i zostajesz - powiedziałam stanowczym głosem.
- Widzę, że twoja upartość się nie zmieniła, ale nie sądzę, żeby mieszkańcy tego domu chcieli by mnie w nim widzieć.
- Przestań tak gadać! Nie ważne, czy oni chcą czy nie. Ja cię chcę! To ja cię kocham, nie oni! I idziesz tam razem ze mną albo cię siłą tam zaciągnę.
- Chyba z tobą dzisiaj nie wygram. No dobrze wchodzę, ale zanim to zrobimy chcę ci coś powiedzieć.
-Tak Justin?
- Proszę ja tu teraz przed tobą...
- Weź chyba nie chcesz mi się oświadczyć?
- Czy ty nie możesz poczekać, aż skończę. Proszę nie odzywaj się przez chwilę. Dobra ja Justin Bieber chcę ci powiedzieć, że nigdy nie przestanę cię kochać jak w piosence Phil`a Collina- Can`t stop loving you.
- Awwwwwwww. To słodkie, a teraz chodźmy!
Nie czekając na jego reakcje i protesty, chwyciłam go za rękę i zaciągnęłam do środka  mieszkania. Tam wszyscy w salonie siedzieli jak na szpilkach. Kiedy usłyszeli zamykanie drzwi wszyscy przybiegli do korytarza i zaczęli mnie do siebie tulić. Justin za to stał jak taki kołek ze spuszczoną głową nie wiedząc jak ma się zachować. Kiedy wszyscy już się ode mnie odsunęli, to zabrałam głos:
- Wesołych świąt! Ja idę do pokoju z moim elfem. Dobranoc!
Chciałam już biec w stronę swojego pokoju na piętrze, lecz zatrzymał mnie srogi głos mojego ojca:
- O nie moja droga panienko! Tak szybko sobie nie pójdziesz, nie wyjaśniając swojego zachowania !
- Przykro mi tato, ale sądzę, że tak zrobię. Do jutra!
Uśmiechnęłam się tylko do pozostałych i ciągnąc swojego elfa za sobą pobiegłam do pokoju, który później zamknęłam na klucz. Zrzuciłam z siebie kurtkę i pobiegłam w stronę swojego chłopaka, aby go przytulić, lecz Justin nie spodziewał się tego i oby dwoje spadliśmy na łóżko, które na nasze szczęście było za nim. Oboje kiedy zorientowaliśmy się co się stało, wybuchnęliśmy ogromnym śmiechem. Śmialiśmy się tak jak małe dzieci. Kiedy się razem z nim już uspokoiłam, korzystając z okazji, że leżałam na nim, wtuliłam się w niego. Za to Justin się tylko zadziornie uśmiechnął i mnie jeszcze bardziej przycisnął do siebie. Leżeliśmy tak nie wiem ile, ale mi było przyjemnie gorzej z osobą pode mną. Odwróciłam swoją głowę w stronę jego i widząc te malinowe usta, mimowolnie się do siebie uśmiechnęłam. Pochyliłam się nad nimi i wyszeptałam tak bardzo dla wszystkich zakochanych dwa ważne słowa, a mianowicie : " Kocham Cię", po czym lekko musnęłam jego wargi. Nagle jego ręce znalazły się na mojej talii i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się wokół karku, a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą współpracować, całowaliśmy się coraz namiętniej, a ja chciałam, żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach. Odpłacił mi tym samym po czym wsunął język w moje rozchylone usta. Wtedy ja i Justin zatraciliśmy się w naszym namiętnym pocałunku. Czułam jak ręka mojego chłopaka znalazła się pod moją koszulką. Wtedy lekko się od niego odsunęłam i spojrzałam się na niego takim karcącym wzrokiem, że aż Justin zaczął się śmiać. Wtedy, zeszłam z niego, wstałam i już chciałam wychodzić z pokoju, kiedy usłyszałam jego głos:
- Czyżby foch? Mel, proszę cię. Obrażasz się, że zacząłem się śmiać?
- To  w cale nie było zabawne.
- No to chyba nie widziałaś swojej miny.
-Właśnie, że nie widziałam.
- To żałuj, wyglądałaś jak takie dziecko, któremu coś się zabrało.
- Dziękuję bardzo.
- No nie obrażaj się! Nie bądź taka...
- Teraz to oberwiesz.
I się na niego rzuciłam, wcześniej biorąc poduszkę. Niestety Justin w szybkim tempie mi ją wyrwał i wywrócił mnie tak, że teraz to on był nade mną. Trzymał moje nadgarstki na wysokości głowy, w taki sposób, że nie mogłam się ruszyć. Zaczęłam się wydzierać na cały dom, zapominając, że nie jesteśmy w nim sami.
- Melody, zamknij się, bo zaraz ktoś tu jeszcze przyjdzie.
- To mnie puść do cholery!
-  No nie wiem, a co będę z tego miał?
- No na pewno nie dzieci!
Zapanowała pomiędzy nami cisza. Patrzeliśmy na siebie smutnym wzrokiem, chyba oboje teraz sprawiliśmy sobie ból. Nie wiem jakim cudem, nagle Justin został zrzucony na podłogę i zaczął pięściami okładać go mój tata. Byłam tak zdziwiona i zszokowana, że nie wiedziałam co mam robić. Spojrzałam się na drzwi, które były wyważone. Wtedy dopiero zareagowałam co się dzieje. Odepchnęłam ojca od Justina i zaczęłam się na niego wydzierać:
- Co ty do cholery robisz?! Pojebało cię do reszty ! Czy ty zawsze musisz wszystko spieprzyć! To jest mój chłopak i zaakceptuj to w końcu. Stajesz się wariatem! Wyważasz mi drzwi bezpodstawnie i atakujesz Justina! Człowieku kim ty jesteś, bo na pewno nie moim ojcem!
Wtedy poczułam drugi raz cios jaki wymierzył mi ojciec, prosto w policzek. Na reakcję Justina długo nie musiałam czekać. Teraz to on rzucił się na mojego ojca. Nie wiedziałam co mam robić, jak zareagować. Po prosu to wszystko działo się tak szybko, jedyne co zrobiłam to wydarcie się na cały dom:
-Dość! Przestańcie!  Mam powtórzyć to co ostatnio zrobiłam!
Cała się trzęsłam, kiedy do obu panów dotarł sens słów, od razu się od siebie odsunęli. Spojrzeli na mnie osłupieni. Obaj byle nieźle poobijani. Nie wiedzieli jak mają się zachować. Po kilku sekundach na piętrze zjawiła się moja mama i widząc jak wszyscy wyglądają, zabrała ojca z mojego pokoju. Justin wtedy podszedł i przytulił mnie do siebie. Po czym wyszeptał:
- Przepraszam.
Wtedy mu odpowiedziałam :
- Nie masz za co.
Ten tylko spuścił głowę. Ja natomiast uwolniłam się z jego uścisku. Wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam pakować wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Justin nie wiedział jak ma zareagować, więc tylko obserwował moje poczynania. Kiedy już dopięłam swoją walizkę przebrałam się w byle jakie rzeczy i zapytałam się mojego chłopaka :
- Czy twoja propozycja o wyjeździe jest nadal aktualna?
**************
Hey! Napisałam pod natchnieniem weny. Zauważyłam, że coraz częściej piszę i to mi się podoba. Nawet nie wiecie jak się cieszę, kiedy widzę wasze komentarze. Po prostu wtedy mam taki uśmiech na twarzy jak stąd do Ameryki. Dziękuję wam za te miłe słowa w moim kierunku, gdyby nie wy nie wiem czy nadal bym pisała. Mam nadzieję, że takie pocieszenie, że już koniec weekendu jest dobre :)  Kocham was i liczę na wasze komentarze ! - Carly

6 komentarzy:

  1. woah co ja widze As Long As You Love Me? czekam na nn ;) -@LussiLucynaaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaaaaaaaa !!!!!!!!! Jest … nie wiesz jak wielką radość sprawił mi nowy rozdział … I cała jego treść o nieeeeeee … naprawdę aż banan na twarzy wiesz to może ja jestem trochę nie tego ale jak przeczytałam to zaczęłam skakać do tej piosenki krzyczeć i cieszyć się nawet nie wiem z czego ;) pierwszy raz miałam taki zaciesz po przeczytaniu rozdziału ;) ;* Już nie mogę się doczekać następnego kochanie <3 ;* -@ShwatyLetsGo

    OdpowiedzUsuń
  3. ROZDZIAŁ JEST BOSKI ♥ !! Ale mam ochotę Cię zabić za to jak się skończył -.- Boooże ten rozdział .. ;O KOCHAM <3
    aaa no i ludzie on nie jest podobny do ALAYLM :\
    I LOVE YOU CARLY ♥ ! ;** -Smiling_Marta

    OdpowiedzUsuń
  4. Codziennie wchodziłam czekając na ten rozdział <3 Jejciu, mam nadzieję, że w następnym choć troszkę się rozpogodzi :).
    Ja osobiście cieszę się, że częściej piszesz ^^.
    Czekam na kolejny rozdział i życzę dalej takiej weny i zapału ;*. -KaTe

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu, rozdział na 6. Zaczęłam tego bloga nie dawno czytać, ale jest bomba.
    Poprostu kocham twój blog i czekam na nast rozdział. Poprosze go jak najszybciej ;*****
    Kocham :D -Kasia ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam, że to będzie Justin :D
    A myślałam, że może, będzie już trochę normalniej. Wydaje mi się, że to najwyższy czas by Melody wraz z mamą wyprowadziły się od jej ojca. Bo dobrze to już raczej z nim nie będzie. Nie sądze by, aż taki konieczny był ten wyjazd, a wystarczyłaby własnie wyprowadzka. No ale poczekajmy co będzie dalej. :) -LoveYaBieber_xo

    OdpowiedzUsuń