czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 54


                                                                   Podkład

Po wypowiedzeniu tego pytania, Justin do mnie podszedł, złapał za ręce po czym powiedział :
- Melody, rozumiem, że ta sytuacja jest ciężka, ale czy to nie będzie taka ucieczka od problemu?
- Rozumiem, że nie jest aktualna. Trudno, poradzę  sobie sama, ale pierw choć do łazienki, bo nieźle przywalił ci mój ojciec.
-Nie trzeba. To nic takiego. Lepiej powiedz, czy tobie nic nie jest?
-Ze mną  jest wszystko okej, ja oberwałam raz, ty więcej.
- Sugerujesz, że nie dobrze mu przywaliłem, że niby nie umiem się bić?! Jak chcesz mogę zejść na dół i wtedy mu tak walnę, iż nie wstanie!
- Dobra, weź się uspokój. Idziemy teraz do łazienki, a spróbuj się postawić to wtedy ja ci przywalę!
Ten obrażony na cały świat, nie odzywając się z przymusem poszedł tam ze mną.  Po czym wyciągnęłam apteczkę, a  z niej gazę, wodę utlenioną oraz plaster. Ciecz polałam na gazę i zanim przyłożyłam mu do brwi, wyszeptałam:
-Teraz może trochę zapiec.
Wzięłam głęboki oddech oraz zrobiłam tę czynnością. Ten tylko syknął i zrobił jeszcze większy grymas. Potem mu przykleiłam plaster, uśmiechnęłam się, a on odparł:
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Teraz tylko wydostać  się z tego wariatkowa.
- Wariatko, ale to jest twój dom. Tu są twoi rodzice.
- No i? Zobacz jak się zachowują!
- Melody, wiesz co, propozycja nadal jest aktualna.
-Jeny! Naprawdę?
- Tak naprawdę. Przecież cię kocham! Nie zostawię cię tutaj samej, a co dopiero puszczę, żebyś wyjechała beze mnie.
-A masz pomysł gdzie pojedziemy?
- Skoro  mam teraz małą przerwę w karierze, to proponuję mój rodzinny dom. Kanadę.
- Nawet nie wiem jak ci dziękować.
-Teraz ty nie masz za co mi dziękować. Nareszcie poznasz moją rodzinkę.
- Rodzinkę?
- No wiesz mamę, tatę, babcię, dziadka no i moje rodzeństwo! Czyż to nie wspaniałe!
- Tak super!
I wtedy mój wspaniały humor uległ w gruzach. Tego się najbardziej bałam, poznanie jego rodziny. W końcu pierwsze poznanie zawsze jest najgorsze, bo od tego wszystko zależy. Nie jestem jakoś jeszcze na to przygotowana. Szczególnie mam minusa pewnie u jego mamy, za to, że się do niej nie odzywał i odizolował od świata jeszcze kilkanaście dni temu. Plus pobicie przez mojego tatę. To nie będzie miłe doświadczenie. Poznanie jego rodziny to ostatnia rzecz, którą chciałam teraz zrobić. No, ale cóż trzeba będzie to zrobić chyba, że się jakoś wykręcę. Nie zrobię mu raczej takiej przykrości, skoro się tak bardzo cieszył. Nie potrafię mu tak po prostu sprawić przykrości. Żeby nie odkrył, że coś jest nie tak po prostu się do niego przytuliłam i wyszeptałam prosto do ucha:
- Nareszcie poznam twoją rodzinę. Nawet nie wiesz jaki to zaszczyt.
- Głupia! To raczej dla nich będzie zaszczyt, że poznają ciebie. Nawet nie wiesz jak cię kocham! Każda inna dziewczyna pewnie by się bała i w ogóle, a ty od razu się zgodziłaś.
- No widzisz, bo ja nie jestem każda inna.
Trzymając się za ręce wyszliśmy z łazienki i udaliśmy się do mojego pokoju. Justin wziął w lewą rękę moją walizkę,a prawą nie puszczał mojej dłoni i tak zeszliśmy na dół. Na dole panowało niezwykle gęsta atmosfera. Ojcowie Sam i Beadlesów próbowali ochłodzić z emocji mojego tatę. Mamy krzątały się po całym parterze, a dziewczyny siedziały wtulone w Chrisa. Nagle zauważyła nas moja mama i stanęła tak jakby ją piorun strzelił. Wiedziałam, że to ją zaboli, ale inaczej się nie da. Nie mogę tak żyć. Spuściłam głowię i ciągnąc Justina ruszyłam w stronę drzwi. Już miałam wychodzić kiedy usłyszałam płacz i krzyk mamy:
- Widzisz co zrobiłeś! Nasza córka teraz się wyprowadza!
Wszystkie spojrzenia padły na mnie i na Justina. Czułam się  bardzo niezręcznie.Gdy mój ojciec zobaczył to na co wszyscy zwrócili uwagę, podniósł się jak najszybciej mógł z fotela i krzyknął w stronę mojego chłopaka:
-Chcesz odebrać mi córkę?! Myślisz, że na to pozwolę gówniarzu!!
- Uspokój się do cholery tato! Ja chcę stąd wyjść. Nie mogę mieszkać z kimś takim jak ty! Zraniłeś mnie! Jest mi tylko przykro, że robię to w takich okolicznościach. Boli mnie to, że muszę tak odejść! Sam sobie za to powinieneś podziękować, bo to jest twoja wina. Może i jestem jeszcze niepełnoletnia, ale on zaopiekuję się mną lepiej niż ty Plus powtarzam się żeby było jasne, to nie był pomysł Justina! Straciłeś mnie! 
Już czułam jak zbierają mi się łzy do oczu, więc pociągnęłam mojego chłopaka i wyszliśmy na zewnątrz. Akurat podjechała taksówka, którą nie wiem jakim cudem zamówił Justin. Wsiedliśmy do niej jak najprędzej i kierowaliśmy się w stronę lotniska. Po kilkunastu minutach drogi dojechaliśmy do celu. Justin wyciągnął mój bagaż z samochodu i trzymając mnie za rękę ruszyliśmy do środka hali. Chłopak kazał mi poczekać, a on udał się do kasy. Długo nie wracał i widziałam kontem oka, że kłócił się z panią, która siedziała za szybą udzielającą mu wszystkich informacji. W końcu po jakiś może około piętnastu minutach do mnie podszedł, przytulił i powiedział:
- Przykro mi, ale udało mi się jedynie załatwić bilety na lot, który jest za dwie godziny. Przepraszam.
- Justin nie masz za co. Nic nie szkodzi. Ważne, że wylecimy.
-Nie chodzi mi o to. Ta cała sytuacja, gdyby nie ja...
- Nawet o tym nie myśl. Nie twoja wina, że mam takiego ojca. Właściwie to gdzie ty masz swoją walizkę?
-Właśnie miałem ci to zaproponować, czy na chwilę nie pojechalibyśmy do takiego jednego hotelu, gdzie przebywałem przez kilka dni  po moje rzeczy skoro mamy tyle czasu.
- Jasne, chodź. Szkoda marnowania czasu. A właśnie gdzie ty się w końcu zatrzymałeś? Bo nie było cię w tym domu co ostatnio.
- Wiedziałem, że będziecie mnie szukać. Dlatego wykupiłem pokój w takim hotelu gdzie byście mnie nie szukali.
- Nie wnikam.
- I dobrze. Chodźmy już.

***
Siedzę teraz na miejscu pasażera w samolocie. Tak szybko minęły te dwie godziny, jak mrugnięcie okiem. Byłam z moim chłopakiem w hotelu, spakowaliśmy jego rzeczy oraz przeleżeliśmy trochę czasu razem leżąc na łóżku. Prawie przez to spóźniliśmy się na nasz lot. Nie wiem jaki Justin ma dar przekonywania, ale na nas zaczekali troszkę dłużej. Ach te kobiety, one wszystko dla niego zrobią. Dziwi mnie jedynie, że w moim kraju nie atakowali go aż tak jak za granicą nasi kochani reporterzy. Nawet wręcz go czasami olewali. On wtedy mógł się poczuć jak normalny nastolatek. Teraz siedzimy razem w samolocie trzymając się za ręce, a moja głowa spoczywa na jego barku. Wiele ludzi, którzy również lecieli tym lotem spoglądali na nas szeroko się uśmiechając. Wyglądaliśmy pewnie teraz jak najsłodsza para na ziemi. Tyle złego za mną, a boję się ile napotka mnie w Kanadzie. Mam nadzieję, że chociaż tam nie będzie żadnych cyrków i przykrości z moim udziałem, gdyż tego nie zniosę. W końcu ile można. Strasznie się boję spotkania z jego mamą, tatą, dziadkami czy rodzeństwem. Każdy ma inny gust oraz może wyrobić sobie o mnie odmienne zdanie. Może być pozytywne jak  i bardzo negatywne. W końcu rodzice wiedzą najlepiej. Mam nadzieję, że uniknę takich sytuacji rodzinnych jak u mnie w domu.  Nie wiem kiedy zaczęły mi się zamykać oczy ze zmęczenia. Chyba za dużo emocji jak na jeden dzień. Poczułam jak Justin całuję moje czoło, mimowolnie się uśmiechnęłam. Potem już nie pamiętam nic, gdyż Morfeusz porwał mnie do swojej krainy. Narzekałam kiedyś, że jestem zwykłą Melody, która ma nudne życie. Teraz na nie nie mogę narzekać, gdyż emocję czy przygody są bardzo zaskakujące.
**********
Chociaż mam dzisiaj zły dzień. To napisałam coś dla was! Mam nadzieję, że się spodoba. Taki tym razem prezent na rozpoczęcie weekendu. Nie napiszę dziś dużo w notce. Chcę tylko podziękować za komentarze oraz liczę na następne :)           Kocham was- Carly

5 komentarzy:

  1. Moooooooooja kochana ♥ Rozdział jest cudowny !
    Siedziałam Ci nad głową dzisiaj przez 4 godziny, ale mam rozdział !!
    Brawoo Marta ! ^^ DZIĘKUJĘ CARLY ♥
    Zdolniacha z Ciebie, nie ma co ! :D
    I od razu mówię .. niee ten rozdział nie jest podobny do ALAYLM ! -.-
    No i zostały tylko 9 dni ! *___* Do zobaczenia ♥ -Smiling_Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi sie rozdzial czekam na nn tlko szybcccccccccccccciej ;) -@LussiLucynaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Oby rodzina Justina nie utrudniała im już życia więcej niż ojciec Melody. Czekam na kolejny. -@Agaulka

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu odeszła od tego psychicznego ojca. Ale szkoda mi jest matki Melody i reszty rodziny. Nie zasłużyli na jej odejście, mam nadzieje, ze to się jakoś ułoży. No i, że w Kanadzie nie pojawią się jakieś komplikacje w nawiązaniu kontaktu między rodziną Justina a Melody. A rozdział jako ogół jest oczywiście genialny. ^^
    Pozdrawiam i do zobaczenia za 9 dni :************ <33333 -LoveYaBieber_xo

    OdpowiedzUsuń




  5. Ouuu.... ten rozdział jest genialny i już z niecierpliwością czekam na kolejną notkę i mam nadzieję że szybko dodasz

    a tak poza tym chciałam cię poinformować że u mnie na blogu w zakładce czytam pojawił się link do twojego bloga doyoulovemejustin.blogspot.com

    liczę na krótki komentarz z twojej strony i na szczerą opinię :>

    OdpowiedzUsuń